Początkowy odcinek niebieskiego szlaku Rzeszów – Grybów (inaczej Szlak Karpacki): Pogórze Dynowskie, nie należy do najłatwiejszych. Mówiąc wprost – razem z sąsiednim Pogórzem Przemyskim jest zdecydowanie najbardziej wymagający! Tak psychicznie, jak i fizycznie. Dlatego też, jeśli zdecydujesz się wyruszyć na tę wyprawę, polecamy zacząć właśnie od strony Rzeszowa. W ten sposób oszczędzisz sobie wątpliwych przyjemności na sam koniec wyprawy.
Przeczytaj również: Szlak Karpacki – najdzikszy szlak w Polsce
Szlak Karpacki: Pogórze Dynowskie – dzień 1
Do Rzeszowa docieramy tak, jak lubimy najbardziej – pociągiem! Wieczorne zwiedzanie miasta, odwiedzenie najważniejszej atrakcji (Pomnik Czynu Rewolucyjnego, przez większość znany raczej pod nieco inną nazwą), nocleg niedaleko dworca i rano jesteśmy gotowi do drogi. Gdzie zaczyna się niebieski szlak Rzeszów – Grybów? Otóż nie w centrum miasta, jak to zazwyczaj, ale na jego peryferiach – w dzielnicy Biała.
Można się tam dostać autobusem miejskim jadącym w pobliżu dworca PKP – w naszym przypadku jest to linia 44. Wysiadamy na przystanku Sikorskiego/Rodzinna i rozpoczynamy poszukiwanie niebieskiej kropki. Jest! Ale niestety na słupie znajdującym się na posesji prywatnej. Szybka pamiątkowa foteczka i czas ruszać w drogę, mimo że padający deszcz zdecydowanie nie zachęca.
Pierwsze kilometry to poznawanie okolicznych dróg asfaltowych, z małą przerwą w okolicy Podgórza (po przejściu przez strumyk Chmielnik). Tam otrzymujemy namiastkę tego, co czeka nas na dalszych odcinkach – mokre zarośla, pełne wysokich traw i kłujących krzaków. Innymi słowy, dużo wody, błota i marnowania sił na przedarcie się przez szlak.
Pomni doświadczeń z Głównego Szlaku Sudeckiego, szybko wyciągamy środek przeciw kleszczom i rówwwwniutko opitalamy się nim po całości. Chyba całkiem nieźle dawał radę, bo podczas całego wyjazdu złapaliśmy tylko jednego z tych pasożytów.
We wsi Borówki zwiedzamy z zewnątrz ładną kaplicę z 1984 roku oraz korzystamy z otwartego sklepu – to będzie prawdziwy rarytas na trasie, choć jeszcze nie na tym etapie.
W Grzegorzówce trafiamy na moment na drogę wojewódzką, ale w nagrodę, niedługo po jej opuszczeniu, wchodzimy w końcu na ścieżkę bez asfaltu. Sielska okolica, przyjemne widoki oraz pogoda, która się poprawiła, zachęcają nas do odpoczynku na pobliskiej polance. Tak nam się spodobała, że w konsekwencji postanawiamy zostać tutaj na nocleg. Dodatkowo, na przydrożnych krzaczkach znajdujemy małe maliny, które przydadzą się do porannej owsianki.
Niebieski Szlak Rzeszów-Grybów, dzień 1:
Szlak Karpacki: Pogórze Dynowskie – dzień 2
Po pysznym i pożywnym śniadaniu, zbieramy się w dalszą drogę. Najpierw wchodzimy w las, by dość szybko dotrzeć do dolinki jednego z dopływów potoku Mleczka. Co tutaj się musiało dziać! Podmyte skarpy, przewrócone drzewa, jeszcze podmokły teren – widać, że ledwie chwilę wcześniej musiała tędy przejść potężna fala. To właśnie nasze pierwsze spotkanie z efektami powodzi błyskawicznej, która nawiedziła Podkarpacie pod koniec czerwca 2020 roku (artykuł zewnętrzny).
Dodatkowo mamy chwilowe problemy z namierzeniem szlaku. Powolutku i ostrożnie (żeby przypadkiem nie wejść w jakieś potężne błocko) pokonujemy pobojowisko i udajemy się w kierunku Jawornika Polskiego. W miasteczku znowu korzystamy z otwartego sklepu i spędzamy przyjemne chwile odpoczynku pod budynkiem Urzędu Gminy. Przy miejscowym boisku piłkarskim również widać skutki powodzi.
Z Jawornika do Laskówki prowadzi wygodna ścieżka, sama Laskówka to też całkiem przyjemna wioseczka. Jednak to, co znajduje się za nią, już takie przyjemne nie jest – podmokłe i zupełnie zarośnięte łąki z trawami sięgającymi po pachy – idealna miejscówka dla wszelkiego rodzaju much, komarów i innych latadełek (Mixti lubi to) 😀
Przy okazji trzeba uważać, żeby nie zgubić drogi – zaraz po drugim spotkaniu z zielonym szlakiem (pierwsze jest na początku Laskówki) trzeba najpierw skręcić zgodnie z drogą w lewo, a dopiero potem odbić w prawo. Jak upewnić się, że dobrze idziemy? Po tym, że chwilę po skręcie napotkamy tajemniczy krzyż stojący w lesie. Według informacji na Google Maps, krzyż upamiętnia tragiczne postrzelenie jednego z uczestników polowania (na przełomie XIX i XX wieku).
W drodze do Bachórza
Przyjemna ścieżka w lesie, bliskość cywilizacji w postaci wioski Bachórz – można więc pomyśleć, że jesteśmy w domu. Ale nic bardziej mylnego, bo przed nami jeszcze nieoczekiwane brodzenie w błocie, dzikie przekraczanie strumienia po betonowym słupie i kolejne brodzenie w wysokich trawach. Po tych niewątpliwych atrakcjach, totalnie przemoczeni od kolan w dół, dochodzimy w końcu do wioski. Przy okazji mijamy całkowicie zarośnięty park przy dawnym dworze Krasickich.
Naszym celem jest Karczma pod Semaforem. Skąd ta nazwa? Dlatego że lokal znajduje się przy stacji kolejki wąskotorowej Przeworsk – Dynów, powstałej w 1904 roku. Jeśli temat linii kolejowej Cię interesuje, odnosimy do zewnętrznego artykułu zawierającego wszystkie najważniejsze informacje na temat historii, trasy i zasad działalności kolejki. Na ten moment działalność kolejki jest niestety zawieszona – wspomniana powódź uszkodziła trasę pociągu 🙁
Wróćmy jeszcze do Karczmy – w ofercie znajdujemy proziaki (powiedzmy, że to taki podkarpacki chlebek), co dla nas stanowi oczywisty wybór. Innymi słowy – mniam, mniam, mniam, polecamy każdemu! Ogólnie gdyby nie spory tłum (jest akurat sobota), knajpka byłaby idealnym miejscem odpoczynku na trasie. Ale i tak spędzamy tu miłe chwile i po posileniu oraz zwiedzeniu stacji, możemy ruszać na ostatni etap tego dnia.
Witamy w Dynowie, żegnamy Pogórze Dynowskie
Ten etap to spacer do Dynowa – miasta, które już w XV wieku uzyskało prawa miejskie. Rynek i okolice oferują przyjemną atmosferę starego i historycznego miasta, my jednak skupieni jesteśmy głównie na dotarciu do miejsca noclegowego. Najpierw, podczas jednej z wcześniejszych przerw udaje nam się namierzyć na Google Maps Ośrodek Turystyczny „Błękitny San”. Potem, po wgłębieniu się w szczegóły, okazuje się, że należy on do Miejskiego Ośrodka Kultury. Następnie szefowa bez problemu pozwala nam rozbić namiot na terenie ośrodka. Co więcej, do dyspozycji mamy dach, materace i nawet łazienki z prysznicem – co tu dużo mówić, luksusy! Zadaszenie bardzo się przydało, gdyż pod wieczór Dynów nawiedza gwałtowna burza z ulewą.
Niebieski Szlak Rzeszów-Grybów, dzień 2:
Poranek nadal oferuje nam niezbyt zachęcającą pogodę, ale zbieramy się i ruszamy dalej – ku Pogórzu Przemyskiemu. Nasze dalsze przygody znajdziesz TUTAJ.
Czytaj dalej: Szlak Karpacki – Pogórze Przemyskie
Jeśli artykuł Ci się spodobał, zachęcamy do pozostawienia komentarza – będziemy wiedzieć, że tworzenie takich treści ma sens! Zapraszamy również na nasz profil na Facebooku i Instagramie – staramy się tam na bieżąco umieszczać zdjęcia i relacje z naszych podróży. Kto wie, może znajdziesz tam inspirację na Twoją kolejną wycieczkę?
Poniżej nieco więcej zdjęć z tego etapu Szlaku Karpackiego:
Comments
Zdjęć nie widać…a wielka to szkoda!
Author
Dziękuję za zgłoszenie. Coś nam się sypie wtyczka, próbuję to od jakiegoś czasu naprawić.