Szlak Karpacki: Kalwaria Pacławska (Pogórze Przemyskie – część 3)

Przed nami kolejna dawka przygód z Pogórzem Przemyskim – poprzednią część znajdziesz TUTAJ. Znów będą zarośla i znowu będą kłopoty na trasie. Ale co najważniejsze, oczaruje nas kolejna perełka podczas wędrówki przez Szlak Karpacki: Kalwaria Pacławska. Co się w niej znajduje? O tym dowiesz się poniżej.


Przeczytaj również: Szlak Karpacki – najdzikszy szlak w Polsce


Szlak Karpacki: Kalwaria Pacławska – dzień 7

Po jednodniowym odpoczynku w Przemyślu, ruszamy dalej. Na szlak wracamy busikiem jadącym przez Prałkowce. W punkcie, gdzie przedwczoraj zostawiliśmy szlak, znajduje się MOR, czyli Miejsce Obsługi Rowerzystów. Moim zdaniem, fantastyczna miejscówka na odpoczynek! A dla nas okazja, żeby nałożyć krem z filtrem i popsikać się środkiem przeciw owadom – zapowiada się gorrrrący dzień.

Szlak Karpacki: Kalwaria Pacławska
Miejsce Obsługi Rowerzystów w Prałkowcach

Początkowy etap wędrówki to wchodzenie na wzgórze Wapielnica starą drogą forteczną, łączącą niegdyś forty wchodzące w skład Twierdzy Przemyśl. Trasa urozmaicona jest tablicami informacyjnymi, które przybliżają nam historię tych terenów – można dowiedzieć się co nieco o sposobie budowy dróg i systemach obrony z początków XX wieku.

Na szczycie Wapielnicy spotykamy dwa ciekawe szlaki – Szlak Pątniczy im. Jana Pawła II, prowadzący z Przemyśla do Kalwarii Pacławskiej, a także Szlak Śladami Dobrego Wojaka Szwejka – bohatera słynnej powieści Jaroslava Haška. Oba szlaki rywalizują ze sobą na tablice z cytatami – dzięki czemu szlak nam się nie nudzi. W okolicy szczytu znajdują się również dwa kolejne forty – Lipnik i Hielicha.

Tablica informacyjna w drodze na Wapielnicę
Tablica informacyjna w drodze na Wapielnicę

Wędrówka piękną, szutrową drogą jest naprawdę przyjemna, wiemy jednak, że niebawem nasza idylla się skończy – według apki, szlak odbija w tereny leśne, a my już wiemy, co to oznacza. Napotkany po drodze turysta, który przemierza odcinek Szlaku Karpackiego z Ustrzyk Górnych do Przemyśla, przestrzega nas przed błotem i szlakiem rozjechanym przez maszyny zbierające drewno. Po naszych wcześniejszych doświadczeniach nie robi to jednak na nas większego wrażenia – gorzej już raczej nie będzie 😀

Iść już muszę na Koniuszę

Przy samym odbiciu znajdujemy jeszcze altankę, gdzie możemy odpocząć i zadumać się nad swoim ciężkim losem. Przed nami kolejny etap błota i walki ze spadającymi na nas zewsząd strzyżakami. Ale nie ma co płakać, przynajmniej las daje nam przyjemny cień. Sam odcinek to nic szczególnego, aż do góry Szybenica, skąd znienacka otrzymujemy piękny widok na okolicę. Przed nami zejście do wioski Koniusza, gdzie odnotować należy trzy niezwykle ciekawe punkty.

Po pierwsze, przy szlaku znajduje się ferma danieli i (chyba) jeleni – przynajmniej tak nam się wydaje, że widzieliśmy kilka łani. Oglądając biegające stado, czujemy się niemal jak na safari. Zresztą co będziemy gadać, tylko zobacz te piękne zwierzęta 🙂

Szlak Karpacki: Kalwaria Pacławska
Daniele, daniele, mnóóóóóstwo danieli!

Po drugie, w Koniuszy znajduje się greckokatolicka Cerkiew Złożenia Szat Matki Bożej z 1901 roku. To idealne miejsce na odpoczynek i uzupełnienie kalorii. Przedsionek cerkwi oferuje cień i woń starego drewna – nie wiem jak Ty, ale my uwielbiamy ten zapach! 🙂

Po trzecie, szlak przy cerkwi się… urywa. Przed nami ogrodzone pole, a tabliczka z totalnie nieczytelnym napisem nam w niczym nie pomaga. Co zrobić – przechodzimy ten odcinek na dziko, na szczęście nikt nie goni nas z widłami 🙂

Szlak tak dziki na Huwniki

Po opuszczeniu prywatnego pola, zastaje nas kolejna niespodzianka – według napotkanej tablicy, szlak niebieski jest zamknięty. Pole daty jest jednak puste, co daje nam podstawy do olania komunikatu i drałowania w kierunku Gruszowej. Znowu brodzimy w wysokich trawach w poszukiwaniu kleszczy, znowu też (już za wioską) sprawdzamy, jak nasze buty znoszą dużą ilość błota. Aha, oczywiście mamy też inny stały punkt programu – szlak wiedzie zupełnie inaczej niż ten wyrysowany w aplikacji, między Gruszową a Huwnikami miej się więc na baczności!

Szlak Karpacki: Kalwaria Pacławska
Iść czy nie iść? Żartuję, przecież nie zawrócimy do Rzeszowa 😀

Lekko nie ma, ale udaje nam się dotrzeć do Huwnik, w których spotykamy otwarty sklep! Mmmm, luksusy… z których oczywiście skrzętnie korzystamy. Huwniki znajdują się w dolinie rzeki Wiar, która, według niektórych podziałów, stanowi granicę między Pogórzem Przemyskim a Górami Sanocko – Turczańskimi. Tak czy siak, po przejściu na drugą stronę rzeki czeka nas dosyć ciężkie podejście. Do Kalwarii jest już jednak coraz bliżej 🙂

Szlak Karpacki: Kalwaria Pacławska

Po zaliczeniu podejścia dostajemy się na asfaltową drogę prowadzącą do Kalwarii. Chodzenie po twardej nawierzchni pod koniec dnia wędrówki to zdecydowanie nic przyjemnego. Widoki i spektakl, który tworzą słońce z chmurami, wynagradzają nam jednak trudy marszu. Do tego na polach przed nami dostrzegamy całe stado bocianów, które ewidentnie przybyły tutaj na pożywny obiad. W pewnym momencie jeden z nich przelatuje nad nami, trzymając w dziobie węża – ten jednak, wijąc się, wydostaje się ze śmiertelnego uścisku i upada gdzieś w pobliskiej trawie. Czy przeżył? Nie mamy pojęcia, ale cała scena była naprawdę spektakularna. Natura w czystej postaci!

Szlak Karpacki: Kalwaria Pacławska
Jestę artystę

My tu gadu-gadu o bocianach, a na horyzoncie pojawiają się już pierwsze kaplice. Na całym wzgórzu jest ich aż 42! 35 murowanych i 7 drewnianych. Kalwaria Pacławska to kolejny punkt Szlaku Karpackiego, o którym nie mieliśmy pojęcia. Dla okolicznych mieszkańców stanowi jednak ważny ośrodek kultu religijnego – to właśnie tu odbywają się w Wielki Piątek coroczne inscenizacje Drogi Krzyżowej. Dlaczego akurat w Kalwarii? Ma to podłoże historyczne sięgające XVII wieku.

Trochę historii i ciekawostek

Osada założona została przez kasztelana lwowskiego i wojewodę podolskiego Andrzeja Maksymiliana Fredrę w 1655 roku. Skąd w ogóle nazwa „Kalwaria”? Mianem tym określa się zespół kaplic (lub kościołów), które mają symbolizować stacje Drogi Krzyżowej – od łacińskiego słowa Calvaria (czyli czaszka, a to z kolei odpowiednik hebrajskiej Golgoty – wzgórza, na którym ukrzyżowany został Jezus). We wcześniejszych wiekach, kiedy pielgrzymowanie do Jerozolimy było utrudnione, można było uzyskać odpust właśnie w miejscach zwanych kalwariami. Miejsca te charakteryzowały się zazwyczaj położeniem na wzgórzu, aby jak najwierniej oddać charakter „świętego miasta”.

Bazylika w Kalwarii Pacławskiej
Bazylika w Kalwarii Pacławskiej

I tak klasztor i bazylika znajdujące się w Kalwarii górują nad okolicą, w ich sąsiedztwie mamy Górę Oliwną i wzgórze odwzorowujące Golgotę. Oba wzniesienia przecięte są doliną, przypominającą Dolinę Jozafata, przez którą płynie rzeka Wiar (odpowiednik biblijnej rzeki Cedron). Całkiem nieźle sobie to Fredro wymyślił, prawda? 🙂

Nie wchodząc już w głębszą historię sanktuarium znajdującym się w Kalwarii Pacławskiej, dodam tylko, że w bazylice znajduje się obraz Matki Boskiej Kalwaryjskiej. Jego losy są naprawdę niezwykłe! Początkowo znajdował się w klasztorze w Kamieńcu Podolskim, skąd został wyrzucony do rzeki po zdobyciu twierdzy przez Turków. Według legendy, jednemu ze starców przyśniła się Matka Boża i nakazała odnalezienie obrazu oraz dostarczenie go do Pacławia. Mało? Podczas II wojny światowej obraz wywieziono, a odnaleziony został… na przystanku kolejowym pod Gorlicami. Tak czy siak, teraz cały i bezpieczny znajduje się we wnętrzu bazyliki w Kalwarii Pacławskiej.

Nie zapomnij o wieży!

My lokujemy się w Domu Pielgrzyma, znajdującym się przy samej bazylice. Z powodu covidowych obostrzeń dostajemy własny przestronny pokój – to oznacza, że już trzeci nocleg z rzędu śpimy nie pod namiotem! Ehhhh, od tych wygód może się w głowie poprzewracać… Zwiedzanie kościoła i pobliskiej wieży widokowej zostawiamy sobie na poranek. Aby dostać się na wieżę, trzeba przedzwonić na podany na kartce numer i uiścić „ofiarę” 😀 w wysokości 4 zł (dorośli) lub 2 zł (dzieci). Moim zdaniem – warto! W zamian otrzymujemy widoki na ukraińskie górki i pagórki – granica jest stąd naprawdę blisko. Spotkamy ją już za chwilę, ale o tym w kolejnym artykule 🙂

 

Widok z wieży w Kalwarii Pacławskiej
Wieża widokowa w Kalwarii Pacławskiej oferuje piękne widoki na pobliską Ukrainę

Niebieski Szlak Rzeszów-Grybów, dzień 7:


Czytaj dalej: Szlak Karpacki – Góry Sanocko-Turczańskie


Jeśli ten artykuł Ci się spodobał, zachęcamy do pozostawienia komentarza – będziemy wiedzieć, że tworzenie takich treści ma sens! Zapraszamy również na nasz profil na Facebooku i Instagramie – staramy się tam na bieżąco umieszczać zdjęcia i relacje z naszych podróży. Kto wie, może znajdziesz tam inspirację na Twoją kolejną wycieczkę?

Poniżej nieco więcej zdjęć z tego etapu Szlaku Karpackiego:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *