Szlak Brzeźnica – Kacwin: Spisz

Tatry-z-wierchowiny-spisz

Po przygodach w Beskidzie Wyspowym i Gorcach (o których możecie poczytać w poprzedniej części relacji, dostępnej pod linkiem poniżej), czas na kolejny odcinek naszej wyprawy przez Szlak Brzeźnica – Kacwin: Spisz. Polski Spisz to kraina niezbyt dobrze nam znana, może poza jej wschodnimi krańcami – Niedzicą czy Sromowcami. Czy nas oczaruje? Przekonajmy się!


Przeczytaj również: Szlak Brzeźnica – Kacwin: Turbacz


Gdzie się podział szlak?

Poranek na Turbaczu jest taki mocno „nieturbaczowy” – totalna cisza, pusta sala jadalna i przepiękny wschód słońca. Dla takich widoków warto wstać wcześniej! Szykuje się piękny dzień, dlatego ochoczo zbieramy manatki, zjadamy pyszne schroniskowe śniadanie i ruszamy w dół.

Szlak niebieski jest naprawdę super poprowadzony – nawet w okolicach Turbacza nie jest zbyt popularny i oferuje dużo ciszy i spokoju. A do tego te widoki! Od samego rana towarzyszą nam Tatry, choć kolejny raz w akompaniamencie kłębiących się chmur. Nieco lepiej widać Pieniny i Jezioro Czorsztyńskie, które skąpane są w słońcu.

Tracąc kolejne metry z wysokości, docieramy do Wyżniego Zarębka, czyli osiedla należącego do Łopusznej. I tutaj UWAGA: ktoś w tym miejscu wydrapał znaki szlaku i bardzo łatwo jest minąć skręt w prawo, na strome zejście przez las. Bądźcie więc czujni!

Szlak Brzeźnica - Kacwin: Spisz
Problematyczne zejście w prawo – ktoś usunął oznakowanie szlaku (stan na kwiecień 2024 r.)

Szlak Brzeźnica – Kacwin: Spisz

Po odnalezieniu szlaku kontynuujemy marsz, mijając kolejne przysiółki Łopusznej. Poza asfaltową drogą, wszystko nam się podoba – wiosennie kwitnące drzewa, zwierzaki krzątające się przy gospodarstwach, stare chałupy, a do tego otwarty sklep. Zastanawiamy się, czym uraczyć nasze podniebienia, gdy Martyna dostrzega na ladzie ogórki małosolne – w połączeniu ze Snickersem wydają się ryzykownym wyborem, ale raz się żyje! Ogólnie odcinek do Trybsza obfituje w sklepy – praktycznie w każdej wiosce znajdziecie przynajmniej jeden, co daje sporą swobodę w temacie jedzenia.

Kolejne kilometry to dreptanie śladami chyba najpiękniejszego szlaku rowerowego w Polsce – Velo Dunajec. Jak sama nazwa wskazuje, idziemy wzdłuż Dunajca, podziwiając Tatry, które stąd wydają się jeszcze bardziej majestatyczne. W końcu odbijamy na Harklową, w której znajduje się piękny drewniany kościół z końca XV wieku. Do tego ulica Podhalańska raczy nas fantastycznie zdobionymi domostwami – jest kolorowo, drewnianie i zabytkowo!

Szlak Brzeźnica - Kacwin: Spisz
Drewniana chata w Harklowej

Przecinamy drogę Nowy Targ – Krościenko i zmierzamy do Dębna. Tam również znajduje się piękny zabytkowy kościół, ale szlak nie prowadzi w jego okolicy. Szlak omija również Bistro Wypieczone, ale tej atrakcji już nie ominiemy – nasze żołądki by nam tego nie wybaczyły. Wizja burgera i zimnego piwa jest zbyt kusząca, tym bardziej, że w okolicy nie widać alternatyw.

Malowniczy Przełom Białki

Posileni, napojeni i wypoczęci wracamy na trasę i zmierzamy do Nowej Białej – jedynej spiskiej miejscowości znajdującej się na lewym brzegu Białki. Wędrując przez wieś, w oczy rzuca nam się nietypowy typ budownictwa. Brak jest tutaj wolnostojących gospodarstw, dominuje zwarta zabudowa. Do tego uwagę zwracają nienaturalnie wysokie garaże wkomponowane w budynki. Powód jest prozaiczny – służą one (lub służyły) do zaparkowania traktora.

Zabudowa Nowej Białej
Zabudowa Nowej Białej i zaparkowany traktor

Na końcu Nowej Białej znajduje się kolejne miejsce warte odwiedzenia, które szlak nieco omija – Przełom Białki. Między skałami Kramnica a Obłazowa potok tworzy malownicze zakole. Zamoczyć zmęczone stopy w lodowatej górskiej wodzie? Ja chętnie, Martynie wystarczy rozpłaszczenie się na okolicznych kamieniach.

Dzień powoli chyli się ku końcowi, dlatego, chcąc nie chcąc, trzeba iść dalej. Ostatni odcinek to marsz drogą asfaltową do Trybsza, po drodze mijając nowiutki (oddany w lipcu 2023 roku) most na Białce. Trybsz to świetna baza noclegowa, obfituje w agroturystyki. My decydujemy się na nocleg u pani Marii – znajduje się on przy samym szlaku i naprzeciwko sklepu spożywczego. Od pani Marii kupujemy też swojskie jajka – jajecznica z nich smakuje wybornie!

Szlak Brzeźnica – Kacwin: Spisz | Najlepsze na koniec

Ostatni dzień wędrówki rozpoczynamy wcześnie – jako że jest to niedziela, wydostanie się z Kacwina będzie utrudnione. Chwilę po 6 mijamy drewniany kościółek z XVI wieku, by za moment piąć się już ma szczyt Wierchowiny (963 m n.p.m.). Poranne słońce przepięknie oświetla okoliczne stoki – za sobą mamy Gorce i Pieniny Spiskie, po prawej Babią Górę, a przed sobą… nieeee, jeszcze nie widać Tatr. Ale mamy przeczucie, że jak już się wychylą…

Nie mylimy się. W końcu za kolejnym pagórkiem dostrzegamy bielutkie i mieniące się w słońcu wierzchołki słowackich Tatr. Widok zwyczajnie zapiera dech w piersiach, a my ochoczo korzystamy z okolicznej polany. Wow! Tego nie da się opisać słowami, nie da się też pokazać na zdjęciach. Takie chwile zostają w pamięci do końca życia. Kolejne kilometry to prawdziwe wyzwanie – bynajmniej nie z powodu morderczych podejść. Jak tu maszerować, gdy co chwilę chciałoby się stanąć i zapatrzyć w te majestatyczne góry. Stąd są dosłownie na wyciągnięcie ręki.

Szlak Brzeźnica - Kacwin: Spisz
Tatry widziane z drogi na Łapszankę

Takie krajobrazy towarzyszą nam aż do kapliczki na przełęczy Łapszanka, znanej wszystkim instagramerom i wielbicielom tatrzańskich fotografii. Można tu dojechać autem, nic więc dziwnego, że miejsce przyciąga spragnionych pięknych widoków turystów. My śmigamy jednak nieco dalej i na skraju lasu, po mocnym podejściu na Holowiec, urządzamy się przerwę z ostatnim tak bliskim widokiem na Tatry.

Pędem do Kacwina!

Chwilę po wyruszeniu dalej stajemy jak wryci – w błocie widzimy wyraźnie odciśniętą łapę niedźwiedzia. Wyobraźnia zaczyna pracować, tak samo jak nasze nogi. Każdy szmer, każdy szum wiatru wydaje się być teraz odgłosem zbliżającego się misia. Zmęczenie? Jakie zmęczenie? Kolejne kilometry wzdłuż polsko – słowackiej granicy padają naszym łupem, mimo sporej ilości błota i miejscami dosyć zarośniętego szlaku.

Ślady niedźwiedzia
Ślady niedźwiedzia – całkiem świeże!

W końcu na polanie pod szczytem Kunia dostrzegamy zabudowania Kacwina. Wioska jest coraz bliżej i bliżej… W jej centrum znajduje się Kościół Wszystkich Świętych z pięknie zdobionymi rokokowymi hełmami na wieżach. Przy kościele znajduje się również ostatni z niebieskich znaków i tabliczka wskazująca na Brzeźnicę. Tutaj kończy się przygoda z, naszym zdaniem, najpiękniejszym szlakiem długodystansowym w całej Polsce.

Jeśli chcesz zapoznać się z podsumowaniem szlaku, zapraszamy do artykułu podlinkowanego poniżej. A jeszcze niżej znajdziesz galerię zdjęć z wędrówki przez Szlak Brzeźnica – Kacwin: Spisz.


Przeczytaj również: Szlak Brzeźnica – Kacwin: Najpiękniejszy szlak w Polsce?


Jeśli artykuł Ci się spodobał, zachęcamy do pozostawienia komentarza – będziemy wiedzieć, że tworzenie takich treści ma sens! Zapraszamy również na nasz profil na Facebooku i Instagramie – staramy się tam na bieżąco umieszczać zdjęcia i relacje z naszych podróży. Kto wie, może znajdziesz tam inspirację na Twoją kolejną wycieczkę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *