Szlak Brzeźnica – Kacwin: Lanckorona

Przed Tobą pierwsza część relacji z najpiękniejszego szlaku długodystansowego, jaki do tej pory mieliśmy okazję przemierzać w polskich górach. Jeśli interesują Cię bardziej ogólne informacje na jego temat, kliknij w link poniżej. A my lecimy z tematem i zapraszamy na Szlak Brzeźnica – Kacwin: Lanckorona!


Przeczytaj również: Szlak Brzeźnica – Kacwin – najpiękniejszy szlak w Polsce?


Szlak Brzeźnica – Kacwin: Początek!

W chłodny wtorkowy poranek meldujemy się na stacji PKP w Brzeźnicy, do której docieramy pociągiem relacji Kraków – Oświęcim. Jest sporo niewiadomych co do pogody – blokada zimnego powietrza nad Polską jeszcze się nie zakończyła, a na jutro zapowiadane są opady deszczu, a może i śniegu. Wstępny plan zakłada dotarcie do Lanckorony, a potem? Zobaczymy, będziemy śledzić apki pogodowe.

W budynku stacji znajduje się bardzo przyjemna kawiarnia. Dla Martyny to miła niespodzianka, bo co to za dzień bez porannej kawy. Szybka fotka z początkową kropką i w drogę!

Szlak Brzeźnica - Kacwin: Lanckorona
Niebieska kropka oznaczająca początek szlaku

Nie no, oczywiście żartuję, jeszcze piekarnia, sklep i apteka. Tak przygotowani na drogę naprawdę już ruszamy. Asfaltowa ulica prowadzi nas lekko pod górę, mijając ogrodzony park z XVIII-wiecznym dworem. Po chwili, dosłownie na kilkaset metrów, nawierzchnia zmienia się na przyjemniejszą, a my dostrzegamy urocze włochate krówki. To dopiero pierwsze z licznych dzisiejszych spotkań ze zwierzętami.

Kolejnym ciekawszym punktem na naszej trasie jest zabytkowy drewniany kościół w Marcyporębie, z chrzcielnicą z 1545 r. Mamy szczęście, bo jest otwarty, dzięki czemu możemy podziwiać zabytkowe malowidła znajdujące się wewnątrz. I, przede wszystkim, poczuć zapach starego drewna, który wprost uwielbiamy!

Szlak Brzeźnica - Kacwin: Lanckorona
Wnętrze kościoła w Marcyporębie

W Marcyporębie szlak odbija na zachód, choć można by go sporo skrócić, idąc na południe. Czy jednak warto? Naszym zdaniem zdecydowanie nie, gdyż przed nami masyw Trawnej Góry, ze szczytami o zawrotnych wysokościach ponad 400 m n.p.m. Zanim wejdziemy w las, napotykamy hodowlę wyluzowanych alpak. A potem już tylko spokojna wędrówka granią, chłonąc zapachy i zieleń wiosny. Po przecięciu drogi asfaltowej wchodzimy w pasmo Draboża, które oferuje nam nieliczne widoki na szczyty Beskidu Makowskiego.

W drodze na pierwszy nocleg

Chwilę po osiągnięciu szczytu (432 m n.p.m.) docieramy do drogi asfaltowej, która będzie nas prowadzić przez kolejne 2,5 km. Po drodze mijamy osobliwy drogowskaz i podziwiamy kolejne piękne widoki (w tym na cały masyw Babiej Góry). Aż chce się iść dalej!

Co nie znaczy, że nie można sobie zrobić krótkiej przerwy. Decydujemy się na nią przy boisku w Stanisławie Dolnym – jest tam wiata idealnie nadająca się na odpoczynek. Krótka regeneracja i uzupełnienie kalorii jest wskazane, bo za zakrętem czeka już całkiem ciężkie (ale za to krótkie) podejście.

A po nim już Przytkowice (co bardziej wtajemniczeni powinni kojarzyć tę miejscowość z legendarnej dyskoteki „Energy 2000”), w których znajduje się sklep spożywczy. My jednak wędrujemy dalej, przecinając stację kolejową i potok Cedron. Ta nazwa jasno informuje nas, że Kalwaria Zebrzydowska znajduje się w okolicy. UWAGA! Po dojściu do zabudowań zachowajcie ultra czujność, bo skręt szlaku w prawo między dwoma działkami jest praktycznie nie do wychwycenia, jeśli nie idzie się z otwartą aplikacja mapową.

Szlak Brzeźnica - Kacwin: Lanckorona
Schowane przejście między dwiema działkami

Mimo że szlak omija samą Kalwarię, z jego trasy możemy podziwiać Bazylikę Matki Bożej Anielskiej, czyli chyba najsłynniejszy obiekt w okolicy. Nie omijamy natomiast Zebrzydowic, w których znajdują się Kościół pw. Świętego Michała Archanioła i Klasztor/Szpital Bonifratrów, oba wzniesione w XVI w.

Szlak Brzeźnica – Kacwin: Lanckorona  |  Perła Małopolski

Kolejny asfalt i nieco już znużeni docieramy do Dworca Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona, który w sumie nie znajduje się ani w Kalwarii, ani w Lanckoronie. Najważniejsze jednak, że posiada ławki dające odpoczynek zmęczonym nogom. Przed nami ostatnie podejście dzisiejszego dnia, czyli wyprawa na Lanckorońską Górę (545 m n.p.m.).

Po przecięciu ruchliwej DK52 czeka na nas spokojna okolica, a asfalt w końcu przechodzi w leśną ścieżkę. A ta prowadzi nas aż pod ruiny zamku (z XIV w.) na szczycie wspomnianej góry. Zamek, mimo internetowych informacji o skończonym remoncie, nadal nie jest udostępniony do zwiedzania. Robimy więc parę fotek i schodzimy do Lanckorony.

Drewniana zabudowa Rynku w Lanckoronie
Drewniana zabudowa Rynku w Lanckoronie

Chyba najpiękniejsza miejscowość, przez którą przechodzi Szlak Brzeźnica – Kacwin: Lanckorona, to wieś, która spokojnie mogłaby stanowić osobny artykuł na naszym blogu. Miejsce przyciągające artystów, zabytkowy rynek z pięknymi drewnianymi chatami, wspomniany zamek wpisany (wraz z kalwaryjskim klasztorem) na listę UNESCO… Podczas naszej pierwszej wizyty w tym miejscu, w 2022 roku, byliśmy zauroczeni i obiecaliśmy sobie, że jeszcze tu wrócimy, idąc szlakiem Brzeźnica – Kacwin. I właśnie teraz to marzenie się spełnia!

To koniec na dziś, jeszcze zakupy, obiad w klimatycznej Arka Cafe, nocleg zaś w Agroturystyce „U Agi”. A jutro praktycznie od rana ma padać…

Szlak Brzeźnica – Kacwin: Dzień drugi

Prognozy, jak to prognozy, nie zawsze się sprawdzają. Zapowiadany deszcz litościwie przesunął się na popołudnie, dzięki czemu mamy dużą szansę dojść do naszego dzisiejszego celu suchą stopą. A cel nie jest daleko, gdyż na ten dzień zaplanowaliśmy jedynie 15 kilometrów.

Po opuszczeniu rynku w Lanckoronie czeka nas dłuuuugi spacer ulicą Palecką. Na jej krańcu warto być czujnym – gdy asfalt się kończy, dochodzimy do skrzyżowania kilku dróg leśnych. Wybieramy tę nieco w lewo i po chwili znowu widać niebieskie oznakowania szlaku.

I tak docieramy do wzniesienia Groby. Nazwa symptomatyczna, gdyż w tym miejscu odbijamy na niewielki cmentarz Konfederatów Barskich. Na terenie cmentarza znajduje się również kaplica, a obok drewniana wiata, w której zatrzymujemy się na drugie śniadanie.

Wiata na górze Groby
Wspomniana wiata

Z nowymi siłami ruszamy, najpierw skrajem lasu, potem przez polany, na Przełęcz Sanguszki. Książę Eustachy Stanisław Sanguszko był Marszałkiem Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i to za jego rządów wybudowano drogę, która przecięła wspomnianą przełęcz. W tym miejscu znajduje się tablica informacyjna i obelisk, który upamiętnia otwarcie drogi (z 1895 roku).

Jak to z przełęczą bywa, jej minięcie oznacza podejście. Zanim jednak osiągniemy szczyt Krowiej Góry (617 m n.p.m.), na skraju jednego z przysiółków Harbutowic spotykamy pana Jana.

Niecodzienne spotkanie

Pan Jan to artysta – samouk, który na zboczach wspomnianej góry ma swoją samotnię. Chętnie zaprasza do niej strudzonych wędrowców, prezentując swoje prace wykonane w drewnie i grając na akordeonie. Dodatkowo raczy nas mnóstwem opowieści i życiowych sentencji, na koniec wręczając dla babci Martyny własnoręcznie wykonany różaniec z dedykacją. Nie wiem, jak długo byliśmy w chatce pana Jana, ale można się tam naprawdę zagubić w czasie i przestrzeni!

Po pożegnaniu wracamy na szlak, po chwili mijamy kapliczkę wykonaną właśnie przez pana Jana, by niebawem osiągnąć szczyt Krowiej Góry. Nieco obok szlaku, na samym szczycie, znajduje się niewielka polana i świetna wiatka, z której ochoczo korzystamy.

To już ostatni dłuższy postój dzisiaj, bo też i przed nami ostatni dzisiejszy szczyt – Babica Zachodnia. Zanim ją zdobędziemy, czeka nas spotkanie z Małym Szlakiem Beskidzkim. Idąc w towarzystwie czerwonego szlaku, zdobywamy kolejne metry, by finalnie osiągnąć zachodni wierzchołek Babicy, który liczy sobie 633 m n.p.m. Tutaj żegnamy się z MSB i odbijamy na Bieńkówkę. Przed nami majaczy Koskowa Góra, która będzie naszym pierwszym celem w dniu jutrzejszym.

Widoki z Babicy
Widoki z Babicy

W Bieńkówce czeka na nas wcześniej ugadany nocleg w domku o zupełnie nieszablonowej nazwie „Domek w Bieńkówce”. W środku jest cieplutko, kominek przyjemnie grzeje, czekają wygodne łóżka – czy potrzeba nam czegoś więcej?

Niestety potrzeba, dlatego jeszcze szybki spacer do sklepu po prowiant i można zaszyć się w domku, czekając na opady. Te rzeczywiście przychodzą, ale nie takie, jakich się spodziewaliśmy… Ale o tym już w kolejnej części relacji.


Czytaj dalej: Szlak Brzeźnica – Kacwin: Turbacz


Jeśli artykuł Szlak Brzeźnica – Kacwin: Lanckorona Ci się spodobał, zachęcamy do pozostawienia komentarza – będziemy wiedzieć, że tworzenie takich treści ma sens! Zapraszamy również na nasz profil na Facebooku i Instagramie – staramy się tam na bieżąco umieszczać zdjęcia i relacje z naszych podróży. Kto wie, może znajdziesz tam inspirację na Twoją kolejną wycieczkę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *