Główny Szlak Świętokrzyski: Łysica

Główny Szlak Świętokrzyski: Łysica i Łysa Góra

Zaczynamy! Przed Tobą najciekawsze miejsca z dwóch pierwszych dni wędrówki przez Główny Szlak Świętokrzyski: Łysica i Łysa Góra. Będzie dużo lasu, będą gołoborza, a nawet trochę widoków.


Przeczytaj również: Niebieski Szlak Brzeźnica – Kacwin: najpiękniejszy szlak w Polsce?


Przez Pasmo Jeleniewskie

W chłodny czwartkowy poranek meldujemy się na przystanku w Gołoszycach. Co można tu znaleźć, poza kropką oznaczającą początek GSŚ? Absolutnie nic. Do tego przez pierwszy kilometr czeka nas wędrówka poboczem wzdłuż ruchliwej trasy Kielce – Opatów. Wędrówka z małym dzieckiem, gdy nieustannie mijają Cię pędzące TIRy, to naprawdę nic przyjemnego. Z ulgą przyjmujemy więc skręt w boczną dróżkę, przy którym znajdujemy kolejną kropkę. Tym razem jest to pamiątkowy kamień, których na trasie szlaku jest kilka. Rozalia i tu postanawia wcisnąć wspomnianą kropkę, a potem przejść na własnych nogach aż do cmentarza z czasów I wojny światowej. Tam, w otoczeniu pola kukurydzy i rzędów drewnianych krzyży, robimy krótki postój na drugie śniadanie.

Ruszając dalej, wchodzimy na teren Jeleniowskiego Parku Krajobrazowego. Przed nami pierwsze podejście na szlaku, czyli krótka wspinaczka na szczyt Truskolaska (448 m n.p.m.). Od teraz, aż do najwyższego szczytu Pasma Jeleniowskiego – Szczytniaka (554 m n.p.m.) – będziemy wędrować główną granią. I lasem. Lasów na całym szlaku jest naprawdę mnóstwo – młode, stare, iglaste, liściaste, mieszane, gęste, przerzedzone – jakie tylko sobie życzysz.

Na Szczytniaku robimy dłuższy postój. Warto podskoczyć jakieś 100 metrów od szlaku, aby obejrzeć znajdujące się tu gołoborze. Nie tak widokowe, jak to na Łysej Górze, ale dużo bardziej kameralne i bez wycieczek klasowych.

Główny Szlak Świętokrzyski: Łysica
Odpoczynek na szczycie Szczytniaka

U stóp Parku Narodowego

Kolejne kilometry do Paprocic prowadzą leśnymi ścieżkami, z przerwą na krótki asfaltowy odcinek na Przełęczy Jeleniowskiej. Widać stąd nasz kolejny cel – Jeleniowską (533 m n.p.m.). Podejście na szczyt jest dosyć wymagające, choć zanim zdążymy się porządnie zmęczyć, już jesteśmy na miejscu.

Zaraz przed Paprocicami znajduje się piękny wąwóz, którego ściany tworzą plątaniny korzeni. Nie sposób się tu nie zatrzymać i nie zrobić pamiątkowego zdjęcia.

Główny Szlak Świętokrzyski: Łysica i Łysa Góra
Wąwóz przed Paprocicami

Już wcześniej dochodzimy do wniosku, że damy radę dotrzeć dziś do Trzcianki. Gdybyśmy wiedzieli, że w Paprocicach czeka na nas takie monotonne podejście drogą przez wieś, pewnie jeszcze byśmy się zastanowili, ale cóż, słowo się rzekło, a obiad w agroturystyce już się robi. Po wspomnianym podejściu czeka na nas kolejny leśny odcinek, którym trawersujemy Kobylą Górę (392 m n.p.m.). Ostatni odcinek przez nieco zarośniętą łąkę i docieramy do Trzcianki, znajdującej się u wrót Świętokrzyskiego Parku Narodowego.

Teraz czas na regenerację – dzisiejszy odcinek okazał się dosyć wymagający, czego powodem były zapewne niesione przez nas kilogramy oraz nogi nieprzywykłe jeszcze do codziennej marszruty.


Przeczytaj również: Główny Szlak Świętokrzyski – idealny na pierwszy raz!


Główny Szlak Świętokrzyski: Łysica, nadciągamy!

Drugiego dnia naszej wędrówki czekają na nas chyba najbardziej znane miejsca, przez które przebiega Główny Szlak Świętokrzyski: Łysica i Łysa Góra. Poranek znowu jest chłodny, ale szybko zaczyna się robić ciepło. Na szlak ruszamy już w krótkich koszulkach, co zwiastuje naprawdę gorący dzień. Zaczynamy od podejścia na Łysą Górę (594 m n.p.m.), zwaną również Świętym Krzyżem – to od znajdujących się w tutejszym opactwie relikwii krzyża, na którym, wedle wierzeń, zmarł Jezus. Szlak prowadzi w całości przez las, oferuje kilka miejsc do odpoczynku, są tu również tablice edukacyjne.

Mimo wczesnej godziny, w okolicy Sanktuarium kręci się już całkiem sporo turystów. Wstęp do środka jest darmowy, jedynie za wejście na wieżę kościelną (z podobno świetnym widokiem) trzeba zapłacić. Na terenie opactwa znajduje się również kawiarnia, restauracja i sklep z pamiątkami, a na zewnątrz budki z jedzeniem. Nieco dalej stoi też kilka stoisk z pamiątkami. Warto też obejść budynek kościoła, bo od strony Nowej Słupi otwiera się piękna panorama na całe Pasmo Jeleniowskie.

Święty Krzyż Bazylika
Bazylika na Świętym Krzyżu (Łysej Górze)

Piękna pogoda i mnogość atrakcji sprawiają, że mocno przeciągamy dalszy marsz. Choć ciężko to nazwać marszem, bo kolejny przystanek znajduje się ledwie 10 minut dalej. To kolejne na szlaku gołoborze, tym razem jednak dużo większe i bardziej znane. Wejście jest dodatkowo biletowane (nie wystarczy bilet wstępu do Parku Narodowego), a gołoborze można podziwiać z metalowej platformy widokowej.

Obok platformy możemy dostrzec również pozostałości kamiennego wału kultowego – prawdopodobnie miał on oddzielać boską górę od ludzkich osad znajdujących się u stóp Łysej Góry. W dawnych czasach wierzono, że miejsce to zamieszkiwały bóstwa, zapewne też obiły Ci się o uszy legendy o sabatach czarownic odbywających się na tutejszym szczycie. Ogólnie zarówno Łysa Góra, jak i nieodległa Łysica owiane są mnóstwem legend, tajemnic i wierzeń. I tak chyba pozostało do dziś.

Baba Jaga w Kakoninie

Zejście do Huty Szklanej to nudnawy spacer chodnikiem, który można sobie urozmaicić, jeśli wybierze się równoległą ścieżkę oznaczoną biało – niebieskim kwadracikiem. Sama Huta to takie świętokrzyskie Krupówki – kolorowe stoiska z pamiątkami, park rozrywki, knajpki, parkingi – ogólnie sporo się dzieje. My czym prędzej wędrujemy dalej, uważnie patrząc na znaki. Łatwo jest przegapić odbicie w prawo w kierunku Kakonina.

Do Kakonina jednak jeszcze daleka droga, na szczęście prowadząca granicą lasu. Co chwilę mamy możliwość wychylenia się zza drzew i podglądania Pasma Bielińskiego górującego nad okolicznymi zabudowaniami i polami uprawnymi. Po drodze stoi również kilka ławek, jest więc gdzie odpocząć.

Ostatnie 2,5 kilometra do Kakonina trzeba niestety przejść drogą asfaltową. Wyjście z lasu ma jednak swoje plusy – jak na dłoni widzimy teraz Łysicę z jej dwoma wierzchołkami. Wędrówka w prażącym słońcu jest naprawdę wykańczająca, na szczęście przed oczami mamy już wyczekiwany postój w Chacie Kaka.

Chata Kaka to gospoda oferująca przede wszystkim pyszne i oryginalne pierogi. Do tego wewnątrz chaty dostrzegamy mnóstwo odniesień do Baby Jagi, co niezmiernie cieszy naszą córkę. Generalnie zarówno wystrój Chaty, jak i jej sąsiedztwo (m.in. XIX-wieczna Chata Świętokrzyska) tworzą świetny klimat do odpoczynku. Jest też coś i dla najmłodszych – plac zabaw! Cała nasza trójka z pewnością wyjdzie stąd zadowolona.

Chata Kaka Kakonin
Chata Świętokrzyska (po lewej) i Chata Kaka

Główny Szlak Świętokrzyski: Łysica

Z podładowanymi bateriami ruszamy dalej, w kierunku Przełęczy Świętego Mikołaja. Swoją nazwę przełęcz zawdzięcza znajdującej się na niej kapliczce z figurą Świętego. Poza oczywistymi skojarzeniami, św. Mikołaj jest też patronem podróżnych, prawdopodobnie więc miał on chronić osoby wędrujące drogą między Kakoninem a Wolą Szczygiełkową.

Mimo że zachodni wierzchołek Łysicy zalicza się do Korony Gór Polski, badania sprzed kilku lat wykazały, że minimalnie wyższy (o 13 cm!) jest jednak wierzchołek wschodni, tzw. Skała Agaty. Tak czy siak, GSŚ prowadzi przez oba szczyty (choć Agatę omija o parę metrów, jest ona niedostępna dla turystów). Wierzchołek zachodni natomiast jest nie tylko możliwy do zdobycia, ale i oferuje sporo ławek, dużo skał, pamiątkową pieczątkę i ograniczone widoki. Warto było tu wpaść późnym popołudniem, dzięki czemu nie uświadczamy tłumów.

Główny Szlak Świętokrzyski: Łysica
Na szczycie Łysicy

Późne popołudnie oznacza jednak, że zaraz zacznie się robić ciemno – żwawo schodzimy więc w kierunku Świętej Katarzyny, po drodze przeklinając wystające kamienie i wysokie schody – taka cena popularności góry, co zrobić. Przed pożegnaniem się z Parkiem Narodowym warto zatrzymać się przy kapliczce Świętego Franciszka. Znajduje się tu źródło o tej samej nazwie i, jeśli można w ogóle tak powiedzieć, woda z tego miejsca jest przepyszna (i zimniutka). Szczególnie po całodziennej wędrówce gorącego letniego dnia. Tutaj też spotykamy moją Mamę, która postanowiła podjechać i przejść z nami jutrzejszy odcinek. Po przywitaniu i zaspokojeniu pragnienia, mijamy jeszcze kilka pomników, Klasztor Benedyktynek i docieramy do naszego dzisiejszego noclegu. Uff, to był długi dzień!

My zbieramy się do spania, a Ciebie zostawiamy z galerią zdjęć z tego etapu wędrówki. Zachęcamy również do zajrzenia na nasze profile na Facebooku i Instagramie – jest tam sporo zdjęć i filmów nie tylko z GSŚ, ale i innych wypraw!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *